Dodano: 16 lutego 2024
Dilerka emocji, czyli Agnieszka Lingas-Łoniewska
Biblioteka Główna, ul. Legionów 66
data wydarzenia: 12 lutego 2024
Zaczęłam pisać, żeby nikogo nie zamordować
Autorka jednych z najpoczytniejszych książek z naszych zasobów – Agnieszka Lingas-Łoniewska była bohaterką drugiego spotkania z cyklu „Oko w oko z pisarzem”.
Wrocławianka nazywana jest Dilerką Emocji, bo jak rzadko kto potrafi pobudzić serce i umysł swoich czytelników, łącząc w książkach obyczaj, romans i sensację. W dorobku ma już ponad 70 tytułów:
- Literatura i książki cały czas mi towarzyszyły. Byłam dzieckiem, które wymyśla różne historie. Jedna z nich ściągnęła na mą głowę następstwa, bo po wymyśleniu bardzo łzawej opowieści o tym, jak poznali się moi dziadkowie, że dziadek walczył pod Monte Cassino i babcia opatrywała mu rany, nauczycielka zadzwoniła do mojej mamy i poprosiła, żeby dziadek przyjechał do szkoły i opowiedział te fantastyczne wydarzenia. Tymczasem moi dziadkowie poznali się we Wrocławiu na ziemiach odzyskanych w 1945 roku – żartowała pisarka. - Mama wzięła mnie na rozmowę i powiedziała „nie opowiadaj ludziom takich historii, a jak już je wymyślasz, to nie mów, że to są członkowie naszej rodziny. Nazwij sobie bohaterów, wymyśl postaci”. I tak napisałam pierwszą swoją „książkę”, w zeszycie, ręcznym pismem – wspominała Agnieszka Lingas-Łoniewska.
Twórczyni przyznała, że jej zawodowym marzeniem była praca nauczycielki języka polskiego. Jej kariera potoczyła się jednak w innym kierunku:
- Przez dziesięć lat pracowałam w korporacji, byłam dyrektorem departamentu zajmującego się nowoczesnymi technikami sprzedaży i marketingiem internetowym. Niewiele wspólnego to miało z literaturą, aczkolwiek miało trochę wspólnego z tworzeniem, ponieważ wymyślaliśmy hasła reklamowe – podkreślała. - Zaczęłam pisać książki w 2008 roku żeby nikogo nie zamordować. Stwierdziłam, że lepiej jest zamordować kogoś w książce niż w realu. Praca w korporacji bardzo mnie stresowała i była dużym obciążeniem psychicznym, a każdy w inny sposób odreagowuje traumy związane z pracą zawodową. Ja stwierdziłam, że zacznę pisać, to była dla mnie forma terapii.
Początkowo pisała „do szafy”, ale jej przyjaciółki namówiły ja najpierw na podzielenie się z nimi tymi tekstami, a potem ich upublicznienie:
Jak przyznała pisarka, jednym z najciekawszych procesów w tworzeniu jest zbieranie materiałów. Stwarza to okazję do rozwoju, poznawania nowych miejsc i ludzi oraz zagłębiania się w zagadnienia, o których wcześniej nie miało się pojęcia, np. nielegalne wyścigi w centrach miast:
- Tworząc świat fabularny trzeba zrobić wszystko, żeby był jak najbardziej prawdziwy. Pisarz nie może pisać o czymś, czego nie zna – przekonywała Agnieszka Lingas-Łoniewska. - Wiele rzeczy wynoszę z rozmów z ludźmi. Wszyscy myślą, że mężczyźni nie potrafią mówić o uczuciach. To jest nieprawda. Dostaję mnóstwo maili od moich męskich czytelników, którzy piszą, że się wzruszyli na niektórych moich książkach, np. o żołnierzach zmagających się z zespołem stresu pourazowego. Nie bali się powiedzieć o tych uczuciach – dodała.
Rozmowę prowadziła dziennikarka i przyjaciółka naszej Biblioteki – Katarzyna Górcewicz.
Kolejne spotkanie z cyklu „Oko w oko z pisarzem” już 28 lutego. Gościem będzie twórca kryminałów Robert Małecki. Początek o godz. 18.00 w Bibliotece Głównej, ul. Legionów 66.